• Banner01_5x2_1920x512.png

Kajakami z Ujazdu do Koźla

W naszym gronie towarzyszy górskich, żeglarskich i turystycznych wyjazdów Grażyna i Wojtek zawsze opowiadali o kajakowych przygodach. Postanowiliśmy namówić ich do zorganizowania małej kajakowej wycieczki dla nowicjuszy laughing.

No i stało się - 28 czerwca 2015 roku, w niedzielny, dość deszczowy poranek na parkingu pod Lidlem w Kędzierzynie zebrała się dwudziestoosobowa grupka zapaleńców. Ze względu na pogodę towarzystwo nadrabiało trochę minami - ale cóż - słowo się rzekło. Miny były dość nietęgie, szczególnie u tych którzy pierwszy raz....

Pojechaliśmy do Ujazdu - na miejscu czekały już kajaki. Kierowcy odstawili jeszcze samochody do Koźla i nadeszła chwila wodowania. Jakoś się udało i 10 kajaków wypłynęło na spokojny w tym miejscu nurt Kłodnicy.

 

 Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Początki były łatwe, ale po dopłynięciu do parku w Sławięcicach w korycie rzeki pojawiło się sporo powalonych drzew, no i zaczęła się walka. Zaliczyliśmy pierwszą (i na szczęście jedyną) wywrotkę - więc śmiechu było co niemiara. Wody w rzece było mało więc omijając mielizny płynęliśmy spokojnie dalej - do pierwszego stopnia wodnego który zmusił nas do "lądowania" i przenoszenia kajaków. Akcja odbyła się sprawnie więc szybko mogliśmy popłynąć dalej.

 Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Rzeka, po wypłynięciu ze sławięcickiego parku płynie dość leniwie, więc spokojnie płynęliśmy wśród szuwarów (niestety czasami o nie zahaczając Laughing) - Wojtek się śmiał że przez zygzakowanie zrobimy kilka kilometrów więcej - no ale nie każdy urodził się kajakarzem.

 

  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Spokojnie płynęliśmy w stronę Lenartowic. Drogę zagrodził nam kolejny stopień - ale tu już byliśmy wprawieni - więc przenosiny kajaków odbyły się sprawnie. Co prawda dopłynięcie do Wojtka który z brzegu dyrygował załogami nie było takie banalne bo prąd rzeki znosił kajaki w kierunku wodnego progu ale dzielnie daliśmy sobie wszyscy radę.

 

   Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Dalej znowu płynęliśmy leniwie aż drogę przegrodził nam Kanał Gliwicki. Znajduje się tu ciekawa budowla hydrotechniczna zwana syfonem Kłodnicy. Jest to "bezkolizyjne skrzyżowanie" Kanału Gliwickiego i rzeki Kłodnicy, która przepływa pod kanałem. Jest to jedno z dwóch takich "skrzyżowań" cieków wodnych w Polsce i jedno z nielicznych w Europie. Przepust syfonowy zbudowany jest z trzech rur betonowych każda o przekroju 3 m² i długości około 50 m ułożonych pod dnem Kanału Gliwickiego. Zbudowano również dwa odcinki nowego koryta Kłodnicy, przed i za syfonem. Koryto Kłodnicy za syfonem poprowadzono niemal równolegle do koryta starego Kanału Kłodnickiego, którego ślad do dziś jest dobrze widoczny. Po zakończeniu budowy bieg Kłodnicy został zmieniony i skierowany nowym korytem do przepustu. W chwili obecnej przepływ wody odbywa się tylko jedną rurą, dwie pozostałe stanowią rezerwę i są odgrodzone od nurtu rzeki ścianą z profili typu Larssen zaopatrzoną w przepust umożliwiający regulację przepływu wody.

 

  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Pokonanie Kanału wymagało trochę pracy (wciągnięcie kajaków na wał, wodowanie do kanału, pokonanie kanału w kajakach, ponowne wciągnięcie na wał i wodowanie do nurtu Kłodnicy za kanałem). Ale akcja odbyła się sprawnie i bez ofiar.Wink. Dalej Kłodnica płynie spokojnie wśród ogródków działkowych aż do stopnia wodnego koło młyna na Pogorzelcu. Tu Wojtek postanowił wykąpać swoją kajakową partnerkę sprawiając sporo radości kibicom.

 

   Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Humor nas nie opuszczał tym bardziej że zbliżaliśmy się do końca spływu. Po pokonaniu odcinka Kłodnicy płynącej nowym korytem wzdłuż obwodnicy dopłynęliśmy do jej ujścia do Odry w pobliżu nowego mostu drogowego.

 

   Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Rozlana szeroko Odra  zachęcała do wspólnych zdjęć, a widoczna w oddali wyspa - cel naszej wycieczki prowokował szczególnie co młodszych uczestników do kajakarskich wyścigów. W tych - Grażyna z Halinką nie dały nikomu szans. Imprezę zakończyliśmy wspaniałym grilem na działce Grażyny i Wojtka.

Było fajnie, chociaż w kolejne dni wszystko mnie bolało - ale było po czym jak widać powyżej.

 

Jurek

P.S. Podziękowania dla Grażynki i Wojtka za super organizację kiss.

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.