• Banner01_5x2_1920x512.png

Moko - 30 Lat później

Tak się poskładało, że rok 2012 i 2013 to jakieś kolejne trzydzieste rocznice. Jesienią 2012 przypomniałem sobie, że to przecież 30 lat minęło o naszego (mojego i Dorotki) pierwszego wyjazdu w Tatry. No a zaraz potem, że w 2013 roku mija 30 rocznica naszego pierwszego wejścia na Rysy. Stwierdziliśmy że trzeba spróbować to powtórzyć, oczywiście w zacnym gronie przyjaciół z którymi w Tatry i nie tylko przez te 30 lat jeździmy.

Na Polanie WłosienicaNo i tak wieczorem 10-tego lipca 2013 roku dotarliśmy do schroniska w Morskim Oku. Noclegi - z półrocznym wyprzedzeniem Smile mieliśmy zarezerwowane w Gazdówce. Pogoda jeszcze była co widać na zdjęciu.

Wieczór w tym kultowym schronisku był oczywiście bardzo miły. Największą niespodziankę zrobili Dorotce i mnie przyjaciele którzy oprócz bardzo fajnego prezentu skomponowali i ułożyli słowa do piosenki, która z pewnością będzie nam towarzyszyć na następnych wyjazdach. Nam się bardzo spodobała, a i łzy wzruszenia trzeba było ukradkiem ocierać.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Czwartkowy ranek powitał nas pochmurnie, ale po wczesnym śniadaniu twardo ruszyliśmy w kierunku Czarnego W deszczu nad Czarnym StawemStawu pod Rysami. Niestety - już na podejściu zaczęło padać - padało coraz mocniej i po prawie godzinnej próbie przeczekiwania ulewy nad Czarnym Stawem trzeba było zawrócić - nic nie wskazywało na poprawę pogody.

Na szczęście byliśmy przygotowani na niepogodę - mieliśmy mini rzutnik oraz zdjęcia i filmy z dawnych tatrzańskich wyjazdów więc popołudnie i wieczór oprócz suszenia przemoczonych ubrań i butów poświęciliśmy na wspominki.

W piątek rano chmury się nieco podniosły, zaświeciło słońce więc ruszyliśmy w stronę Dolinki za Mnichem. Niestety - pogoda była tylko nieco lepsza - to znaczy jak siadaliśmy żeby odpocząć to zaczynało padać, jak ruszaliśmy to trochę się rozwiewało - chyba na zachętę - ale po chwili i tak góry znikały w mokrych, burych chmurach.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W zmniejszonym gronie dotarliśmy na Szpiglasową Przełęcz. Tam pogoda wymusiła na nas trudną decyzję - wracamy - w Dolinie Pięciu Stawów kotłowały się chmury, wierzchołka Szpiglasowego Wierchu nie było widać a deszczyk z lubością szeleścił po naszych pelerynach.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Wieczorem po powrocie do schroniska znowu wspominaliśmy dawne wyjazdy w Tatry.
Sobota przyniosła tylko chwilową poprawę pogody. Rano ruszyliśmy ponownie nad Czarny Staw pod Rysami. Podeszliśmy do miejsca gdzie szlak odchodzi w stronę Buli Pod Rysami i ... postanowiliśmy zawrócić. I to była właściwa decyzja - ledwo dotarliśmy w okolice schroniska rozlało się na dobre. To już była totalna ulewa, która trwała do późnego wieczora.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Wieczór spędziliśmy śpiewając przy gitarze i rozweselaczach trochę rajdowych i żeglarskich piosenek.
Niedzielny ranek niewiele różnił się od pozostałych - nasz pobyt i tak się kończył.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Niestety tym razem pogoda była dla nas niełaskawa i w góry nas "nie puściła". Trzeba było się pakować i wracać do domu. Po drodze do Włosienicy jeszcze podziwialiśmy piękne i dziwne jak z filmów science fiction chmury.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Dotarliśmy do Zakopanego, zjedliśmy obiad w Gazdowej Kuźni, nakupiliśmy oscypków i buncu pod Gubałówką i pożegnaliśmy Tatry.

Trzeba będzie znowu wrócić bo z planów wyjściowych nic nie dało się tym razem zrobić. Ale towarzystwo było wspaniałe, nastrój znakomity za co wszystkim uczestnikom serdecznie dziękujemy

Dorota & Jurek

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.