Kalendarz z Fiołkiem

Czerwiec 2015 - Spływ Kłodnicą

Rok szkolny zakończony i należy uczcić

czerwony pasek Łucji. Wsiadamy na łódki.

Wyruszamy z Ujazdu by Kłodnicą spłynąć

z przyjaciółmi, na czele z Wojtkiem i Grażyną.

         Najpierw przydział kajaków, zwodować je trzeba.

         Mokro, słonka zabrakło, kapie troszkę z nieba.

         Jeszcze Wojtek - instrukcja, jak wsiadać, wysiadać…

         Bo jak łódkę wywrócisz, mokryś, trudna rada.

Wnet załogi do wioseł i każdy się stara…

Kto pierwszy raz, zygzakiem sunie po szuwarach.

Nasze wnuczęta z tatą mają jedno wiosło,

żadne z dzieci do wioseł jeszcze nie dorosło.

Tu konar, trza przeskoczyć, mieliznę ominąć…

Ktoś się skąpał nim pod pniem pochyłym przepłynął.

         Przenoska w Sławięcicach, to wodospad Wera,

         co dawniej elektrownię swym impetem wspierał.

Nurt ciągnie po „porohach”, całkiem jak na Dniestrze.

Piękny szlak. Nie uwierzy, kto nie był tu jeszcze.

Wielki barszcz Sosnowskiego.. O! Słońce, znów deszczyk.

Wnuczki muszą się przebrać, bo dostały dreszczy.

         Przenoska i przepływka pod deszczową chmurą.

         Kłodnica pod kanałem, my płyniemy górą.

         Młynówka – jaz, kajaki na brzeg, znów do wody.

         Teraz do Odry, już się skończyły przeszkody.

Jaka ta Odra wielka. To może regaty?

Medal za trzecie miejsce dla dzielnego taty.

„Szkwał” – łódki na samochód, uczestnicy w auta

wsiadają. Kierownictwo prosi, bo na działkach,

         pod ogromną czereśnią czeka gril z przegryzką.

         Każdy coś przygotował i trzeba zjeść wszystko.

         Czas się nacieszyć sobą, pośpiewać, pogwarzyć

         i pochwalić, za piękny dzionek, Gospodarzy.

Wiola