• Banner_Dolomity.jpg
  • Banner_Polska.jpg
  • Banner_Rumunia.jpg
  • Banner_Ukraina.jpg

Pielgrzymka w Bieszczady

Do niedawna należeliśmy do niechlubnego  grona osób, które nie były jeszcze w Bieszczadach, toteż gdy pojawiła się okazja aby pojechać z pielgrzymką w te okolice, chętnie z niej skorzystaliśmy. Trasa prowadziła przez Dębowiec, Duklę, Komańczę, Zalew Soliński i Kalwarię Pacławską, aż do Lewoczy na Słowacji, skąd nieco zmęczeni, ale pełni wrażeń wróciliśmy do Kędzierzyna-Koźla.

W Dębowcu koło Jasła zwiedziliśmy Bazylikę Matki Boskiej z La Salette, która to bazylika w maju 2012 roku otrzymała tytuł Bazyliki Mniejszej. Obejrzeliśmy tam film o najwyżej na świecie położonym Sanktuarium Matki Bożej Płaczącej w La Salette, znajdującym się na wysokości 1 820 m n.p.m., pomiędzy górami Planteau, Gargas i Chamoux. Za sprawą tego filmu przenieśliśmy się na chwilę w piękne i majestatyczne Alpy Francuskie.

Następnie pojechaliśmy do Dukli – miasta znanego nam zKościół Św. Jana z Dukli majówki w 2011 roku, kiedy to mieliśmy okazję tam zawitać. Zatrzymaliśmy się, aby zwiedzić Sanktuarium św. Jana z Dukli i, trzeba przyznać, widać postęp w pracach remontowych przy tym kościele. Zawsze cieszy mnie, gdy zabytki doprowadza się do stanu pierwotnej świetności, dzięki czemu w nadal mogą służyć wiernym oraz turystom.

W pałacu będącym XVIII-wieczną rezydencją magnacką Mniszchów, a obecnie muzeum historycznym, obejrzeliśmy wystawę poświęconą społeczności żydowskiej, gdzie mogłam zobaczyć stroje, naczynia i przedmioty liturgiczne. Krzyśka bardziej interesował skansen broni ciężkiej utworzony na pałacowym dziedzińcu, gdzie zgromadzono blisko 20 egzemplarzy broni pancernej, artyleryjskiej, rakietowej i przeciwlotniczej używanej w czasie walk o Przełęcz Dukielską. Pod koniec dnia dotarliśmy do miejsca Solina w deszczuzakwaterowania, czyli ośrodka WZW „Jawor”, pięknie położonego na cyplu wrzynającym się w Zalew Soliński. Po zakwaterowaniu poszliśmy na kolację - i tu zaskoczyła mnie wielkość jadalni, bowiem miejsc było na około 450 osób. Nas, na szczęście, było dużo mniej. Ośrodek wyposażony jest w korty tenisowe, basen, salę gimnastyczną, salę teatralno-kinowZapora na Solinieą, bibliotekę i kawiarnię - szkoda tylko, że zabrakło nam czasu, aby z tego skorzystać. Zabrakło tam również grzańca, który zaoferowano nam w zamian za zaplanowane wcześniej ognisko z kiełbaskami, a które zostało odwołane z powodu paskudnej pogody. W dniu przeznaczonym na przejażdżkę po Jeziorze Solińskim było zimno, mglisto, padało i wiało. Trudno się więc dziwić, że po takiej wycieczce trzeba było się rozgrzać, aby nie zachorować, a lekarstwa było trochę za małosmile.

Płynąc po Zalewie Solińskim, spotkaliśmy Króla Włóczęgów Juliusza I, który od przeszło 20 lat mieszka samotnie w lesie nad wodą. Jest barwną postacią, o której miejscowi opowiadają turystom. Spodobało mi się jego motto życiowe: „jak cię najdzie ochota do pracy, to sobie usiądź – może przejdzie”. Niestety nie mam czasu, aby sobie usiąść i poczekać żeby mi przeszło, dlatego ciągle jestem zapracowana.

Byliśmy też w Komańczy, w klasztorze Sióstr Nazaretanek, który budowano w latach 1929 – 1931 na wysokości około 600 m n.p.m., na działce ofiarowanej przez hrabiego Pokój Kardynała WyszyńskiegoStanisława Potockiego. Budowla przypomina uzdrowisko w stylu szwajcarskim i miała służyć chorym na płuca siostrom i dzieciom, którymi się opiekowały. Król Włóczęgów Juliusz IW latach 1955 – 1956 był tam internowany Prymas Polski Stefan kardynał Wyszyński. Zwiedziliśmy izbę, w której zgromadzono pamiątki związane z osobą Prymasa. Klasztor, który wzniesiony został w celach sanatoryjnych, na czas pobytu Prymasa został odizolowany – utworzono pas graniczny, ustawiono strażnicę WOP i do minimum ograniczono kontakty ze światem. Obecnie wzdłuż drogi prowadzącej do klasztoru ustawiono 15 kamiennych tablic, na których widnieją fragmenty Ślubów Jasnogórskich o treści duchowej i społecznej, aktualnej po dzień dzisiejszy.

Przez Komańczę przebiega też szlak „Śladami Dzielnego Wojaka Szwejka”, który jest próbą odtworzenia przemierzanej przez niego trasy. Szlak znakowany jest barwami Habsburgów, czyli kolorem żółto-czarnym a długość jego pieszego odcinka na terenie Polski wynosi około 200 kilometrów. Główną  atrakcją jest pomnik Szwejka w Sanoku, obok którego znajduje się restauracja „U Szwejka” - tam jednak nie dotarliśmy. Byliśmy natomiast w Myczkowcach, gdzie zwiedziliśmy otwarte w roku 2007 Centrum Kultury Ekumenicznej im. Jana Pawła II, a w nim Skansen Miniatur Karpackich. Na 10 wzgórzach ustawiono 140 makiet najstarszych drewnianych kościołów, cerkwi prawosławnych i greckokatolickich z terenów południowo-wschodniej Polski, Słowacji i Ukrainy, każdą w skali 1:25. Reprezentują one architekturę zamieszkałych na tym terenie Pogórzan, Dolinian, Łemków i Bojków. Znajduje się tam także Ogród Biblijny – ciekawostka dla każdego, kto ma ogrSkansen miniaturód lub działkę. Na powierzchni 80 arów rośliny prowadzą nas śladami zdarzeń opisanych w Starym i Nowym Testamencie. Jest tu menora – świecznik siedmioramienny Passiflora w Ogrodzie Biblijnymutworzony z krzewów bukszpanu. Są poletka z jęczmieniem, pszenicą i lnem uprawianym przez Żydów w czasie niewoli egipskiej, jest symboliczna Góra Synaj – kamienista, pozbawiona roślin, z kamiennymi tablicami z przykazaniami. Są rośliny Ziemi Obiecanej – oliwka, figa, granat, palma daktylowa, dąb kermesowy, mirty, cedry i inne. Część tych roślin na zimę przenoszona jest do szklarni. Jest rodowód Jezusa przedstawiony przy pomocy żywopłotów z bukszpanu, które kończą się tabliczkami z nazwą przodka. Okres życia Jezusa na ziemi pokazują miniaturowe krajobrazy Ziemi Świętej, winnice,  trzciny, oleandry, strumyki, tereny pustynne, pasące się na ubogiej ziemi owce i kozy. Na symbolicznej Górze Golgoty rosną cierniste krzewy i róża o czerwonych kwiatach symbolizująca mękę Jezusa.

W kolejnym dniu pojechaliśmy do Kalwarii Pacławskiej, gdzie znajduje się Sanktuarium Męki Pańskiej i cudowny obraz MatkiOłtarz w Kaplicy Kalwarii Pacławskiej Bożej. Kalwarię ufundował Andrzej Maksymilian Fredro w 1665 roku. Celem jej utworzenia było upowszechnienie kultu Męki Pańskiej. Topografia Kalwarii Pacławskiej wykazuje duże podobieństwo do krajobrazu Jerozolimy. Klasztor Kalwaryjski ulokowany jest na szczycie góry o wysokości 465 m n.p.m., otoczony jest on dolinami i górami, na zboczach których postawiono kaplice kalwaryjskie upamiętniające święte miejsca w Jerozolimie. Pierwszych 28 kaplic zbudował A.M. Fredro, do dnia dzisiejszego nie zachowała się jednak żadna z nich. Obecnie na dróżkach znajduje się 41 kaplic kalwaryjskich  i 5 innych, m.in. grobowiec rodu Tyszkowskich zbudowany na przełomie XIX i XX wieku. Długość Drogi Krzyżowej wynosi ok. 1660 m. Przeszliśmy tylko niewielki jej odcinek, gdyż po deszczu ścieżki nie bardzo nadawały się do chodzenia, a czasu też mieliśmy niewiele.

W klasztornym kościele znajduje się cudowny obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej, przed którym modlili się m.in. hetmani Stanisław Żółkiewski, Stefan Czarniecki, książę Jeremi Wiśniowiecki, król Jan Kazimierz i  król Jan III  Sobieski. Artysta, tworząc wizerunek Matki Bożej, namalował jej jedno odkryte ucho. Z tego powodu modlący się na tym miejscu pielgrzymi nazywają ją Matką Słuchającą.

W drodze powrotnej w pewnej odległości minęliśmy Arłamów – miejsce, w którym internowany był Lech Wałęsa.

Ratusz w LewoczyW ostatnim dniu pojechaliśmy na Słowację. Tam udaliśmy się do ich najważniejszego  miejsca pielgrzymkowego – Sanktuarium Maryjnego na Mariańskiej Górze. W roku 1995 odwiedził je Jan Paweł II i wtedy przybyło tu około 650 tysięcy wiernych. Z góry roztacza się piękny widok na Lewoczę. Jest ona architektonicznym zabytkiem kultury. Wokół rynku znajduje się tu ponad 50 gotyckich, renesansowych i barokowych domów patrycjuszy z arkadowymi, wewnętrznymi podwórzami. Zabytki te są stopniowo odnawiane i miasto stanowi prawdziwą perełkę architektoniczną.

Gotycki kościół św. Jakuba stanowi pomnik kultury narodowej, a ołtarz główny Św. Jakuba o wysokości 18,6 m jest najwyższym tego rodzaju ołtarzem na świecie. Wykonany został w latach 1507 - 1517 z drewna lipowego w warsztacie Mistrza Pawła z Lewoczy. Jako ciekawostkę dodać można to, że na długo przed pojawieniem się w połowie XIX w. pierwszych tendencji ekumenicznych, ekumenizm w tym kościele miał wymiar jak najbardziej praktyczny. Kościół mianowicie był wspólnie używany zarówno przez katolików jak i protestantów.   Szkoda tylko, że fotografowanie było zabronione, a w sobotnie popołudnie nie było możliwości zakupu widokówek, więc po powrocie do domu jeszcze raz obejrzałam sobie wnętrze kościoła w internecie.

Miasto to chętnie odwiedziłabym po raz kolejny - pospacerowałabym po zakamarkach i odwiedziła muzea, które są tworzone w kamienicach przy rynku. Kto wie, może mi się uda?

 

MariaM

 

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.