• Afryka1Banner.jpg
  • Afryka2Banner.jpg
  • Afryka3Banner.jpg
  • Afryka4Banner.jpg
  • Afryka5Banner.jpg

2023 - Sahara z Tuaregami

O wyjazdach z Tuaregami na Saharę opowiadał nam Artur Urbański już w 2021 roku na „Świątecznym Spotkaniu Podróżników Torre”. Zdjęcia, które pokazywał i opowieści były bardzo ciekawe. Potem pojechali tam z Torre nasi znajomi i wrócili zachwyceni. Ja byłem od początku chętny na taki wypad, ale Dorotka miała duże wątpliwości - jak to tak na dziką pustynię pojechać. Ale w końcu ponieważ byłem uparty a D. nie chciała mnie zostawić bez opieki 😊 więc decyzja zapadła – jedziemy. Ze znajomych dołączył do nas jeszcze Karol, a w grupie jak się okazało byli jeszcze poznani w Patagonii Basia, Ula i Tadeusz. W sumie było nas 15 osób licząc razem z Dominikiem – naszym pilotem na tej wyprawie.

I tak 4 Listopada 2023 roku spotkaliśmy się o barbarzyńskiej porze (4-ta rano ☹ ) na Okęciu z przewodnikiem Dominikiem i resztą grupy. Lecieliśmy do Djanet na południe Algierii przez Paryż i Algier.

Dolot do Djanet

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Niby nie daleko, ale po drodze przesiadki, oczekiwania na połączenia, no i – szczególnie w Algierii – kontrole na każdym kroku. Co prawda udało się nam wjechać do tego kraju na darmowej wizie grupowej co obniżyło koszt o około 80 EUR/osobę, ale jak to bywa gdy urzędnicy pracowicie przepisują dane z paszportów to muszą być błędy, które kolejne kontrole oczywiście wykrywają i zaczynają się schody.

Na szczęście jakoś przebrnęliśmy przez to wszystko i już około 1-szej w nocy, 5-tego listopada wylądowaliśmy w Djanet, gdzie czekał na nas szef Tuaregów Muhammed. Jeszcze tylko przejazd do hotelu, zakwaterowanie i tak po 24 godzinach podróży mogliśmy wreszcie krótko odpocząć. Krótko bo śniadanie było już o 8:30 jako, że czekał nas wyjazd na wymarzoną pustynię.

Na dzień dobry okazało się, że jedziemy od razu na 6 dni na Saharę w rejon Tadrart Rouge. Wg Wikipedii – „Tadrart Rouge to południowe przedłużenie libijskiego Tadrart Acacus o szerokości około 15–30 km i długości 150 km, rozciągające się w południowo wschodniej Algierii od granicy z Libią do granicy z Nigrem. Łączy Tassili n'Ajjer na północnym zachodzie z Djado na południowym wschodzie. Pasmo jest poprzerywane równoleżnikowo ułożonymi głębokimi wąwozami. Góry osiągają maksymalną wysokość 1340 m n.p.m. około 160 km na południowy wschód od Djanet. Erozja utworzyła tu dużą liczbę naturalnych łuków. Obszar jest znany ze spektakularnych czerwono-pomarańczowych wydm kontrastujących z postrzępionymi, ciemnoczerwonymi formacjami skalnymi.”

Nasza trasa w Tadrart Rouge

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po śniadaniu pod hotel podjechały terenowe Toyoty, którymi mieliśmy się poruszać przez najbliższe dni i zaczęło się pakowanie.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zapakowaniu bagaży, podzieleniu się na trzyosobowe załogi ruszyliśmy na południowy wschód na pustynię. My z Karolem jak się okazało trafiliśmy do Toyoty, którą kierował szef kierowców Bubacar. Po niecałych 40-stu minutach jazdy dobrą asfaltową szosą dotarliśmy do ronda gdzie znaki wskazywały dwa kierunki – na południe do Nigru i na północny wschód do Libii. Karol postanowił uwiecznić się w tym miejscu na wspólnym zdjęciu z naszymi kierowcami.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zrobieniu okolicznościowych zdjęć pojechaliśmy w kierunku Libii. Droga dalej była dobra, chociaż coraz więcej było miejsc gdzie była zasypana piaskiem naniesionym przez wiatr z pustyni. Po około godzinie jazdy dotarliśmy do pierwszego miejsca z prehistorycznymi rysunkami na skałach, z których Tadrart słynie. Oczywiście trzeba było obowiązkowo je obejrzeć.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Niecałe pół godziny później zatrzymaliśmy się pod rachityczną akacją na nasz pierwszy pustynny lunch. Jak stwierdzili nasi Tuaregowie to ostatnie miejsce z cieniem, przed dojazdem do punktu, w którym mieliśmy nocować.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Widoki zmieniały się wraz ze zbliżającym się wieczorem. Pustynia robiła się coraz piękniejsza, kolory piasku na wydmach coraz bardziej różowiały a skały przybierały coraz bardziej fantastyczne kształty – jak np. charakterystyczny „Helikopter”.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Już po zmroku dotarliśmy na miejsce pierwszego obozu. Trzeba było jeszcze rozstawić namioty i można było zasiąść do kolacji przygotowanej przez naszych Tuaregów.

Dni na pustyni miały swój porządek, któremu trzeba się było podporządkować – w końcu byliśmy daleko od cywilizacji, bez łączności ze światem.

Każdy dzień zaczynał się dość wczesną pobudką – trzeba było wstać na złote fotograficzne godziny związane ze wschodem słońca – to oczywiście Ci co chcieli upolować piękne zdjęcia. Tuaregowie już około siódmej wystawiali termosy z kawą i herbatą więc można było rozsiąść się w wygodnych fotelikach i rozkoszować się ciepłymi napojami i widokami.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Około 7:30 na stolikach pojawiały się śniadaniowe smakołyki. Nam bardzo zasmakowały algierskie sardynki z puszek, ale każdy mógł dla siebie coś smacznego wynaleźć. No i oczywiście na koniec pojawiała się tradycyjnie parzona tuareska herbatka.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po śniadaniu trzeba było opróżnić namioty i przygotować bagaże do załadowania na nasze terenowe pojazdy. Tuaregowie zajmowali się likwidacją obozu, a my całą grupą ruszaliśmy (około 8:30) pieszo przez pustynię w kierunku, w którym miały po naszych śladach pojechać samochody. Były więc okazje do podziwiania widoków, zrobienia zdjęć, a przede wszystkim do poruszania się trochę przed czekającą nas jazdą. Oczywiście jeśli ktoś nie miał ochoty na taki spacer to mógł zostać w obozie i ruszyć za nami razem z Tuaregami.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po około godzinnym spacerze z reguły doganiały nas nasze pustynne terenówki. Wsiadaliśmy do samochodów i ruszaliśmy w kierunku różnych pustynnych atrakcji. A były to piękne formacje skalne, łuki, wąwozy, widokowe miejsca. No i oczywiście ślady prehistorii tych terenów w postaci rytów naskalnych i rysunków.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Około godziny 13-tej dojeżdżaliśmy do jakiegoś położonego w cieniu skał miejsca gdzie już czekał na nas nasz wóz techniczny z kucharzem. Tuaregowie rozkładali stoliki, krzesełka i dywany do wygodnego położenia się w czasie sjesty. W oczekiwaniu na lunch można było się wybrać na  krótki spacer po okolicy. Po lunchu była tradycyjna herbatka tuareska i sjesta połączona z wykładami Dominika na temat historii tych terenów i historii islamu.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

A lunche były wyśmienite. Codziennie inna pyszna zupka a na drugie danie sałatki, fantastycznie doprawione dania z ryżem lub kaszą z mięsem, gulasz z oliwek (ten był dla nas całkowitą nowością kulinarną – pycha!), mięso zapiekane w cieście francuskim, pierożki i inne specjały. Byliśmy pełni podziwu dla naszych gospodarzy za kunszt podania i przygotowanie takich cudeniek w takich trudnych warunkach. Nawet dla wegetarian były osobne dania. Wszystko smakowało wyśmienicie!

Zdjęcia dań są autorstwa Oli Plichty

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Około 15:30 po spakowaniu obozowiska ruszaliśmy w dalszą drogę.

I znów były pustynne atrakcje. Ponieważ było to już późne popołudnie więc pustynia robiła się coraz piękniejsza. Piaski zaczęły zmieniać kolor na czerwony, pojawiały się długie cienie skał a wydmy robiły się pięknie plastyczne. Zatrzymywaliśmy się podobnie jak przed lunchem w ciekawszych i widokowych miejscach, oglądaliśmy prehistoryczne ryty i rysunki.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Około godziny 17-tej docieraliśmy do miejsca, które nasi przewodnicy wybrali na nocleg. Trzeba było rozstawić namioty, rozpakować bagaże a w międzyczasie Tuaregowie przygotowywali kolację – gotowali pyszną zupkę i przygotowywali wiele pyszności zawsze nas czymś zaskakując. Raz nawet upiekli nam tradycyjny chleb (trochę żaru, trochę piasku do przysypania ciasta i po pieczeniu z każdej strony po 40 minut powstał prawdziwy chleb).

Przed kolacją, po przygotowaniu namiotów chętni ruszali na pobliskie wydmy aby podziwiać zachód słońca, ewentualnie na spacer po okolicy.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Zachody słońca na pustyni są spektakularne. To wspaniały czas na zdjęcia więc staraliśmy się go wykorzystywać.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zachodzie słońca siadaliśmy przy płonącym ognisku i czekając na kolację oglądaliśmy zdjęcia, wspominaliśmy co ciekawsze atrakcje z minionego dnia. Ja robiłem też zdjęcia wspaniałego, rozgwieżdżonego nieba.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po kolacji Tuaregowie przy tradycyjnej herbatce rozpoczynali koncert muzyczny – mieliśmy śpiewaka gitarzystę, a inni też świetnie akompaniowali bębniąc na pustych plastikowych pojemnikach, które umiejętnie stroili dosypując do środka odpowiednie ilości piasku. Było super.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Tak jak pisałem wyżej, do miejsca pierwszego obozu dotarliśmy już praktycznie po zachodzie słońca a zmrok na tych szerokościach geograficznych zapada szybko więc nie było możliwości oglądania okolicy. Za to rankiem obudziliśmy się wcześnie i było pięknie.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W trakcie spaceru po śniadaniu mogliśmy podziwiać krajobrazy z okolic naszego obozu. Gdy dojechali do nas nasi Tuaregowie ruszyliśmy przez pustynię, po drodze zaopatrując się w zapas „paliwa” na wieczorne ogniska. Nasi gospodarze doskonale wiedzieli która uschnięta akacja będzie paliła się najlepiej. Nie obyło się też od zdobycia pierwszej naszej wydmy.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na trasie były też piękne formacje skalne a także karkołomne zjazdy/zbieganie ze stromych wydm.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Nocleg mieliśmy w  okolicy skalnej wieży Moul N’Aga, która kojarzyła nam się z tolkienowskimi opisami wieży Sarumana.

Kolejny dzień to znów poranny spacer, a potem jazda wśród niesamowitych skalnych form i wydm w kierunku miejsca znanego jako Katedra (Cathedrale Tamazguida) – skalnych wież z  oknami przypominającymi trochę katedrę.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Widoki były niesamowite, a miejsca takie jak przepiękny wąwóz, łuk skalny In-Tehaq o prawie 12-sto metrowym prześwicie, czy skała nazywana przez miejscowych „Puchar FIFA” (Roche dit Coupe du Monde) robiły na nas wielkie wrażenie Na nocleg dojechaliśmy do Tin Merzouga i znowu miejsce Tuaregowie wybrali piękne.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Tin Merzouga to miejsce szczególne w Tadrart. To być może jedno z najbardziej spektakularnych pasm wydm na całej Saharze. Mieliśmy okazję wjechać samochodami w miejsce, z którego nożna było podziwiać ciągnące się po horyzont wydmy.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W trakcie dalszej jazdy do kolejnego miejsca noclegowego mieliśmy okazje znów podziwiać niesamowite formacje skalne takie jak Łuk Jeża (Hedgehog Arch) czy wąski, głęboki wąwóz, który mieliśmy okazję spenetrować

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po sześciu dniach na pustyni wróciliśmy na nocleg do cywilizacji do Djanet, aby zakosztować trochę cywilizacji. 

Ale już na drugi dzień znów ruszyliśmy na pustynię – tym razem w kierunku północno zachodnim do Tassili n'Ajjer.

Nasza trasa w Tassili

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Zaczęliśmy od odwiedzin przy formacji skalnej Elephant Rock, która kształtem przypomina słonia. Kolejnym punktem była słynna „skała płaczących krów” gdzie wiek rytów szacuje się na 8000 lat. Po drodze spotykane wielbłądy dodawały klimatu pustynnego uświadamiając nam jednocześnie, jak wygodnie mamy w naszych Toyotach.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Kolejny przystanek był na przepięknych, ciągnących się po horyzont  wydmach Erg Admer – ten obszar wydm ciągnie się z północy na południe na szerokości 20 km i długości 100 km.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Interesującym punktem na naszej trasie była formacja w kształcie dziurki od klucza, którą uważa się za grobowiec z epoki kamiennej.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Bardzo podobało nam się Tikoubaouine – bajkowe miejsce w labiryncie skalistych szczytów, z dużym skalnym łukiem

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Na nocleg Tuaregowie wybrali piękne miejsce u stóp wysokiej wydmy z jednej strony i wysokich skał z drugiej.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W kolejnym dniu naszym głównym celem był zjawiskowy kanion Essendilene. Kanion otoczony jest wysokimi skalnymi ścianami i pokryty bujną roślinnością, w której wyróżniają się przepiękne oleandry. Po około godzinnym spacerze dotarliśmy do końca odnogi kanionu, gdzie znajdują się jeziorka z czystą wodą.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Po zwiedzaniu kanionu wróciliśmy na nocleg na wydmy Erg Admer. W ostatni dzień naszego pobytu pojechaliśmy do skalnych formacji Tassili aby zobaczyć miejsce które Tuaregowie nazywają „Skalny Las” – pełno tam niesamowitych iglic, skalnych wież a wszystko otoczone piaszczystymi wydmami.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Ważnym elementem w trakcie wyprawy były prehistoryczne naskalne ryty i rysunki z których ten region słynie. Mieliśmy szczęście, bo w naszej grupie był Daniel - jak się okazało - pasjonat pustyni. Poprosiliśmy go, aby napisał o tych dziełach na naszą stronę.

No i stało się - poniższy tekst oraz zdjęcia są autorstwa Daniela Świejkowskiego.

"Góry Tassili n’Ajjer i Tadrart to Mekka prehistorycznej sztuki naskalnej. Naliczono w nich kilkanaście tysięcy rytów i malowideł. Najstarsze, liczące nawet 12 tysięcy lat, powstały, kiedy dzisiejsza Sahara była zieloną sawanną, na której łowcy epoki kamiennej polowali na zwierzęta, które można dziś spotkać w parkach narodowych wschodniej czy południowej Afryki. Przez kolejne tysiące lat Sahara pustynniała, dzikich zwierząt było coraz mniej. Łowców zastąpili neolityczni pasterze bydła, kóz i owiec, którzy ze stadami wędrowali w poszukiwaniu pastwisk i wody. W końcu zniknęli i oni. Około 5 do 4 tysięcy lat temu Sahara stała się pustynią jaką znamy obecnie, a życie zostało wyparte na saharyjskie obrzeża i do oaz. Suche pustkowia najpierw przemierzano na ciągniętych przez konie rydwanach. Dopiero na przełomie er, około 2 tysięcy lat temu na Saharze pojawił się wielbłąd. Wszystkie te wynikające z postępującego pustynnienia zmiany sposobu życia, zanikanie starych i pojawianie się nowych kultur, zmiany cywilizacyjne zostały zapisane w naskalnych malowidłach i rytach. Ich niezwykła wartość kulturowa, poznawcza, a często i artystyczna sprawiła, że obszar w którym występują, o powierzchni ponad 70 tysięcy km2, został w 1982 roku wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Sahara zazieleniła się, kiedy pod koniec ostatniej epoki lodowcowej dużo wody z topniejących lodowców trafiło do atmosfery i zasiliło saharyjskie deszcze. Po dzisiejszej pustyni płynęły stałe rzeki, woda zbierała się w licznych, czasem olbrzymich jeziorach. Dzięki obfitości wody, żyzny krajobraz przemierzały stada słoni, żyraf czy bawołów, których wizerunki zachowały się na rytach wczesnego okresu datowanych na 12 do 8 tysięcy lat temu. Datowanie sztuki naskalnej jest trudne. Bezwzględny wiek rytów lub malowideł naukowcom udało się ustalić w niewielu miejscach, ale dzięki podobieństwom w stylu lub technice wykonania, oraz w przedmiocie przedstawień można oszacować wiek w pozostałych przypadkach. Duże znaczenie ma jakie zwierzęta lub wytwory ludzkich rąk przedstawiano na wizerunkach, bowiem z wykopalisk wiadomo, kiedy pewne z nich pojawiały się na Saharze lub zanikały. Wczesny etap saharyjskiej sztuki naskalnej nazywany bywa Okresem Dzikiej Fauny lub Okresem Łowców.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Od 8 do 7 tysięcy lat temu na Saharze pojawiły się zwierzęta udomowione, a w sztuce naskalnej rozpoczął się Okres Pasterski. W jego wczesnej fazie powstały imponujące ryty z realistycznymi wizerunkami bydła, stąd też zwie się ją Okresem Hodowców Bydła, niektóre o wysokich walorach artystycznych. Najsłynniejszym z takich dzieł, uznawanym za wybitne nawet według dzisiejszych kryteriów, są” Płaczące krowy” wyryte w skałach Tegharghart niedaleko lokalnej metropolii Djanet. Wykonano je pracochłonną metodą żłobienia i polerowania z wykorzystaniem naturalnych ubytków w skale. W efekcie uzyskano głęboki relief, którego wygląd zależy od gry światła i cieni, a przedstawiona scena ma dynamiczny, przestrzenny charakter. Według lokalnej legendy, zwierzęta mają szlochać nad wyschniętym wodopojem. Nie wiadomo jednak jaki cel przyświecał twórcy tego prehistorycznego arcydzieła, ani nawet czy przypominające łzy kształty na krowich pyskach to łzy w zamierzeniu artysty.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

W późniejszych fazach Okresu Pasterskiego, częściej pojawiają się sceny z życia zbiorowości przedstawiające licznych ludzi i ich stada, już nie tylko bydła, ale też kóz i owiec. Przedstawienia te często mają formę malowideł. Pigment uzyskiwano ze sproszkowanych barwnych minerałów i mieszano go np. z białkiem jaj, krowią krwią czy moczem. Zdarzają się jeszcze sceny polowań, np. na muflony czy coraz mniej liczne żyrafy, dominują jednak przypuszczalne obrzędy i codzienne czynności pasterzy i ich rodzin.

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Około 2 tysięcy lat temu, czyli już tysiące lat po tym jak Sahara stała się pustynią podobną do dzisiejszej, zaczęto na niej hodować przybyłe z Półwyspu Arabskiego wielbłądy. Od tego czasu zwierzęta te stały się przedmiotem sztuki naskalnej, której w górach Tassili n’Ajjer i w Tadrarcie zaczęły towarzyszyć napisy w alfabecie Tifinagh. Pismo to powstało z alfabetu fenickiego używanego w pierwszym tysiącleciu przed naszą erą w fenickich koloniach w Afryce północnej, a następnie w Kartaginie i lokalnych królestwach starożytnych Berberów. Do dzisiaj Tifinagh używa się do zapisu kilku języków berberskich, w tym języka Tuaregów odłamu Kel Ajjer (czyt. Azdżer), którzy zamieszkują Tassili n’Ajjer i Tadrart.

W wielu miejscach napotkać można współwystępujące ryty lub malowidła z różnych okresów i kultur, np. napisy obok wizerunków wielkich ssaków, których od wielu tysięcy lat nie ma już na Saharze. A motywy naskalnej sztuki saharyjskiej znaleźć można w jednym z najważniejszych miejsc, do których saharyjscy pasterze uciekli ze stadami przed postępującą suszą – w dolinie Nilu i kulturze starożytnego Egiptu. Ale to już zupełnie inna opowieść".

*)  Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Daniel nie wspomniał o jeszcze jednym zjawisku, które mieliśmy okazję zobaczyć. Przy okazji oglądania rytów natknęliśmy się na piękne obiekty na jednej ze skał. Myśleliśmy, że to skamieniałe rośliny, koralowce itp. Jak Daniel później sprawdził były to dendryty manganowe - kryształy, które rozwijają się w formie przypominającej fraktal. Często przypominają rozgałęzioną strukturę drzewa, i takie mieliśmy okazję zobaczyć. Najczęstszymi występującymi w przyrodzie takimi kryształami są płatki śniegu. W każdym razie nas zaciekawiły swoją formą.

Kliknij miniaturkę aby powiększyć zdjęcie

Trzeba przyznać, że saharyjska wyprawa była świetną przygodą. Krajobrazy były wspaniałe, Tuaregowie jako opiekunowie, przewodnicy i muzycy byli świetni. Warto było zobaczyć pustynię z innej strony niż to zwykle bywa na turystycznych wyjazdach.

Dorota i Jurek

oraz

Daniel A. Świejkowski

UWAGA: Zdjęcia bez znaku wodnego w katalogach oznaczonych gwiazdką *)  są autorstwa
             Agnieszki i Daniela Świejkowskich

  

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.