• HynekBanner.jpg

Nie będę śpiewał

Zawziąłem się i nie będę. Po pierwsze nie umiem. I to właściwie jako argument powinno wystarczyć ale przecież u nas tak wielu robi rzeczy, o których pojęcie ma zdecydowanie blade. Delikatnie mówiąc (pisząc). Z politykami rzecz jasna z przodu. A po drugie nie chcę zmieniać obywatelstwa (narodowości, pochodzenia - różni różne tutaj sobie wpiszą). A usłyszałem to u mojego ulubionego pieśniarza, tekściarza i znakomitego komentatora polskiej rzeczywistości, również w listach do jaśnie wielmożnego pana… Mam zgryz czy nawet bezosobowo jaśnie itd. z dużej litery pisać nie należy. Wracając do zdarzenia – po koncercie do autora zwraca się jeden z prawomyślnych i mówi "Pan takie pieśni śpiewasz, że już Pan patriotą nie jesteś. Czyli kim? Tak jak wy wszyscy - Żydem!". Argument nie do obalenia. Trochę przypomina to niezbyt sympatyczne czasy kiedy jednemu z moich kolegów w oczach stanęła życia utrata gdy wraz  żoną brali udział w dwóch równoległych kolejkach żeby „zrealizować” kartki na masło. Oczywiście natychmiast pojawili się „życzliwi” którzy przyprowadzili ówczesnego ochroniarza(?!).  To był ten czas kiedy mieli broń ostrą. W końcu sklep spożywczy obiekt jak najbardziej strategiczny. I owi „życzliwi” zameldowali, że „oni stoją w dwóch kolejkach”. Kartki jak najbardziej legalne, małe dzieci w domu. I mówi mi ten kumpel „ciary przeszły mi po plecach gdy facet położył palec na spuście kałacha”. Zaraz przypomniał mi się tekst „pogroził mu palcem, kładąc go na cynglu ”. Skończyło się szczęśliwie, wszyscy przeżyli a drugą kostkę masła nabył przy kolejnej dostawie.

To tylko tak przy okazji o tym jak sami sobie potrafimy utrudnić życie. Szczególnie dotyczy to szeroko rozumianej warstwy urzędników. Kiedyś można było ich poznać po służbowych czapkach czy epoletach. Dzisiaj kryją się za biurkiem, pieczątką, faksem. Albo nawet faksymilką. Oczywiście nie wszyscy są tacy ale jak zawsze ci naj… najbardziej są widoczni. Oni najbardziej „dają popalić”.  Jakie są efekty walki z nimi, z ich działaniami? Delikatnie mówiąc marne. Ale… Kolejny z kolegów, wiracha co się zowie. Ale „porządek musi być!” Zjadł banana i szuka kosza żeby skórkę wyrzucić. Oczywiście ukaz o porządku i konsekwencjach za jego niemanie jest. A kosza na śmieci nie ma! Koleś podszedł do przechodzącego patrolu straży miejskiej, wyciągnął rękę - jeden z patrolujących zrobił to samo. Kolega „wręczył mu” skórkę mówiąc „wy wiecie co z tym zrobić”, odwrócił się na pięcie i nie reagując na wołanie odszedł. Kolejny strażnik również ogromnie się zdziwił gdy otrzymał w prezencie torebkę, w której znajdowała się pozostałość (zebrana jak należy) po spacerze ulubieńca kolejnego kolegi. Znowu kosza nie było.

Oczywiście nie miecz karać należy ale…

                                                                                                              AZH

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.