• HynekBanner.jpg

Kurde balans

Niedziela. Mam nadzieję, że to jeszcze nie ostatnia taka o tej porze roku. Piękna jak jesień. Taka złota. I taka polska. Bo przecież referendum. Swoją szosą dajemy się wpuszczać politykom czy już politykierom i zrywamy zawarty przez nas (też- a jakże ) kontrakt. Kogoś tam i tu wybieramy na cztery czy też pięć lat. Ale… komuś się nie podoba. I się zaczyna. Moim skromnym zdaniem nie ma to zbyt wielkiego (albo i żadnego sensu) szczególnie pod koniec kadencji. Nowe władze nie zdążą nic zrobić. Koszty trzeba ponieść. Czyli korzyści niewiele albo i żadne. A przecież z naszych to podatków. Jest i drugie dno albo i parasol drugi, drugie logo. Inicjatywa obywatelska przykryta/pokryta zostaje partią/przez partię. Źle to brzmi i tak też wygląda. A wracając do kontraktu zawartego przy urnach wyborczych – może się zdarzyć, że ci odwołani w referendum wystartują i wybrani zostaną w kolejnych wyborach?!  Co wtedy? Referendum?!

Kończy się pora grzybów zbierania. Szkoda, to takie miłe. Las, szum drzew a w trawie albo i w mchu łebki grzybów. Niby bez wartości odżywczej. Niby bez kalorii a… zbieraczy tłumy. Trudno więc się dziwić, że w niedzielnym ciepełku, pod powiekami widzę brązowe albo i czerwone kapelusze. I to dużo! Więcej niż w lesie. Swoją szosą jak potrafimy się kodować, przynajmniej ja. Po powrocie z Alp przez czas jakiś śniły mi się alpejskie doliny. Tamte kwiaty. Tamten zapach. Tamte widoki. Dziwne, bo w mieście pachniało (wówczas) amoniakiem albo inną smołą pogazową. A może to taki przetwornik, w głowie jakby nie było technika chemika. I działo się to wszystko bez żadnego wspomagania.  Ponieważ od czasu jakiegoś jestem regularnym ( z przymusu, nie z wyboru ) klientem aptek lansuję hasło ( tylko dla dorosłych ) - raczej Polmos niż Polfa! Ale, chciałaby dusza do raju.

Wracając do tytułu. Kolejna moda na używanie słowa, które znaczy coś innego niż, do czego jest używane. Może to podświadome? Wypieramy z naszej mowy, z naszego myślenia słowo bilans. Wiem „my Polacy w żelazie się kochamy”, ale… Z upodobaniem, graniczącym ze śmiesznością wiele rzeczy balansujemy!!! „trener ma zbalansowany skład”, „udało się zbalansować”, „potrawa o zbalansowanym smaku” itd. itp.

A przecież balans to raczej bujanie. Również bujanie się. To na co wyjdzie nam bilans?

 AZH

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.