• HynekBanner.jpg

Kasinka Mała. Nieszczęście duże

1.Woda. Żeby oddać emocje związane z tragedią Beskidu Wyspowego, precyzyjniej mówiąc części powiatu limanowskiego, powinno się chyba i tę drugą część tytułu pisać z dużej litery. Może nawet dużymi literami. Byliśmy tam niedawno na Majówce 2014. I ściska coś w gardle (w sercu zresztą też), kiedy telewizja pokazuje znajome tereny. Być może rozmawialiśmy z tymi ludźmi?! Kasinka Mała - Szczyrzyc - Kasina Wielka; przedeptaliśmy tam dni kilka. Dzisiaj takiej możliwości już nie ma. zerwane mosty, zrolowany asfalt, utopione domy i obejścia. Jedno wielkie nieszczęście. A jednocześnie zmusza do zastanowienia nad mikrością człowieka i jego możliwości. Potrafimy już ustalić (przewidzieć) jaka będzie pogoda i kiedy będzie lało ale nie dajemy sobie rady z miejscem, w którym się to zdarzy.  A w górach woda…

Wiadomo, skojarzenia to przekleństwo ale samo przyszło gdy obok zerwanego mostu zobaczyłem ministra, wojewodę i biskupa. Współczesna wersja rozmowy „między panem, wójtem a plebanem? Na szczęście o pomoc chodziło.

2. Elyty. W Rzepie wyczytałem, że na studia będzie można się dostać (to oczywiście eufemizm) nawet nie zdając matury!!! Toż to horror! Ale czego to ludzie dla pieniędzy nie zrobią (nie wymyślą). No i potem mamy klasę polityków, urzędników, dziennikarzy też… A klasa klasy?! No i potem,  za Gazetą w Opolu „Pani Janina potknęła się na zapadniętym chodniku. Upadła i złamała nadgarstek oraz uszkodziła rzepkę w kolanie.- Pozwała Miejski Zarząd Dróg ( rzecz dzieje się w Opolu).- Prawniczka ratusza odpisała, że ponieważ pani Janina jest emerytką pieniędzy nie powinna żądać, bo … uszkodzenie kończyn nie pozbawia jej możliwości zarobkowych”. To oczywiście tylko jeden przypadek „mądrości” urzędasa.

A spotyka się, dotyka nas ich mnóstwo. Codziennie.

3.Ściany poezji. Dobrze mi tu, gdy się zdarzy gościnna tłumność domowa, gwarność pośród drzwi otwartych, ale nade wszystko dobrze jest wtedy, gdy stadko pustych krzeseł odpoczywa przy stole, a w plecionych fotelach na werandzie tylko wiatr się rozsiada. I jeszcze mam bliskość skał - dla miłośnika wspinaczki zamieszkać w Podlesicach to jak dla fana opery wynająć dom w Bayreuth, dla hazardzisty uwić sobie gniazdko w Las Vegas, dla warszawskiego hipstera wynająć mieszkanko nad Charlotte'ą, z widokiem na łatwopalną tęczę. Ostańce jako rzeźby natury łechcą mnie estetycznie w najwyższym stopniu, kiedy się wspinam, to jakbym skałę pieścił. Szukam chwytu i znajduję zachwyt. W dodatku w ostatnim ćwierćwieczu właśnie wspinacze jurajscy dostarczają mi najwięcej językowej uciechy. Nie dość, że się człowiek nagimnastykuje w ścianie, to jeszcze ma satysfakcję czysto literacką, bo nie pokonał północno-wschodniej ściany jakiejś Czubatej Turni, ale wychędożył "Nieznośną lepkość odbytu", "Jądra ciemności" lub "Moczopląsy". Takie się teraz nadaje nazwy drogom wspinaczkowym, ojciec, dawny heroizm i patos zastąpiła gra półsłówek. Zwyżka endorfin po udanej wspinaczce promieniuje na język, bo jakże inaczej wytłumaczyć genialną skłonność do przejęzyczeń, jaką wykazali się autorzy ekstremalnych dróg, skądinąd kinomani: "Członek z marmuru", "Władca pierścienic", "Żule Ninja", "Dotknięcie kapustki". I tak już mam, że się sposobię na ściany nie tylko wedle ich pięknego urzeźbienia, lecz i z uwagą dobierając finezyjność nazw.”pisze W. Kuczok w DF).

4. No i potem nowe skojarzenia. „Patriotyzm konsumpcyjny” albo i „spożywczy”- to w kontekście sankcji i jabłek. Albo pokaz filmu w „wersji stadionowej”. To o „Mieście 44” na Stadionie Narodowym.

AZH

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.