• MajeBanner.jpg

1 Maja 2016 - Cingov - Słowacki Raj

Słowo na...

Srebro

25 lat. Srebrna rocznica. Srebrna majówka, co zresztą po włosach widać. Jest czas na refleksję. Na wspomnienie. I fajnie, ze jeszcze się chce. Że jeszcze można. Ze jeszcze… A góry stoją. I trzeba je szanować. Śmierć w górach. Natychmiast robi się wrzawa. Hejt w Internecie pieni się, rozlewa i bulgoce jak górski potocek na wiosnę. A w górach jest sprawiedliwie. Cokolwiek to znaczy. Nie ma problemów z parytetami i tak samo jak drą w górę tak samo zdarza się szybki lot w dół (bez względu na płeć). Tak było i tego się nie zmieni.  Zmarły niedawno Michał Jagiełło mówił: „O tym, że będą wypadki i będą śmierci, było wiadomo od początku, kiedy ludzie zaczęli turystycznie i sportowo chodzić w góry. Mądry generał Mariusz Zaruski z kompozytorem Mieczysławem Karłowiczem, obaj wspinacze, wpadli na pomysł założenia TOPR w 1908 roku. Już wtedy pojawiły się głosy: jak to możliwe, żeby ludzie w Tatrach się zabijali? Zresztą sam Karłowicz zginął w lawinie nad Czarnym Stawem Gąsienicowym podczas narciarskiej przechadzki w terenie, zdawałoby się, absolutnie bezpiecznym. Wielki, niezniszczalny i ponoć nieśmiertelny Klimek Bachleda, legenda przewodników i ratowników tatrzańskich, też nie umarł we własnym łóżku, tylko stracił życie w Tatrach. Zaruski zawsze spokojnie objaśniał: to zbójnickie prawo gór. I miał rację, bo nie sądzę, by góry czekały na ludzką śmierć. Często z nimi rozmawiam i wiem, że mają co innego do roboty. Czasami nawet mówią do mnie: "Hej, dziadku, zawróćcie". To i zawracam.”

I na tym właściwie można skończyć. Bo cóż dodać. Miłość do gór, jak zresztą każda miłość jest przecież bezinteresowna. I piękna. I straszna. Problem w tym na ile ocenimy swoją wartość w górach. I znowu wracam do Jagiełły -     „ Od kilkunastu lat coraz więcej ludzi jest znakomicie wyposażonych: markowe buty, świetne kurtki, aplikacje ratunkowe, detektory lawinowe. A cząstka tych, którzy idą wyżej, jest nawet po kilkudniowym przeszkoleniu, jak tego sprzętu używać. Coraz rzadziej się zdarza, że TOPR-owcy idą w góry po panią w sandałkach albo pana w półbutach. Ale sprawa jest wieloznaczna. Nie mam pewności, czy komuś po takim kursie i wyposażonemu w dobry sprzęt nie wzrasta gwałtownie pewność siebie: pokazano mi, jak chodzić w rakach, mam czekan, kask i goreteks, więc nic mi nie grozi. Z drugiej strony, raki i czekan podnoszą poziom bezpieczeństwa nawet na prostej drodze na Halę Gąsienicową. Chociaż w TOPR powtarzają anegdotę o pewnym młodzieńcu, którego ściągali. Chłopak miał raki, ale nie na nogach, tylko w plecaku.”

Ksiądz Tischner powiedział kiedyś, że…”problem grzechu na świecie został jakby rozwiązany- wiadomo, co robić, gdy człowiek zgrzeszy. Natomiast nie wiadomo, co robić, gdy człowiek zgłupieje. Bo ani to grzech, ani nie-grzech.”  No właśnie. A gdy zdarzy się to górach…

AZH

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.