• HynekBanner.jpg

Przyjaciel jeleni. Filmowych?

Nagroda Akademii Filmowej (ang. Academy Award), znana też jako Oscar (ang. Oscar) – nagroda filmowa przyznawana corocznie przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej; pierwsze rozdanie odbyło się w 1929. Nagradzane są wstępnie nominowane filmy, które w poprzedzającym roku kalendarzowym były wyświetlane w amerykańskich kinach. Uroczystość wręczenia Oscarów odbywa się zwykle wczesną wiosną. Oscary, z wyłączeniem jednej kategorii, przyznawane są przeważnie filmom anglojęzycznym. Ceremonia rozdania Oscarów od 2002 roku odbywa się w Teatrze Dolby w Hollywood (wcześniej teatr ten nosił nazwę Kodak Theatre - Teatr Kodaka). Nagroda ta jest uznawana za najbardziej prestiżową nagrodę filmową, pomimo że dotyczy głównie kinematografii amerykańskiej. _Wikipedia

Oglądałeś Oscary? - to pytanie, które praktycznie, co roku o tej porze zadaje mi jeden z moich kolegów. Tym razem odpowiedź była negatywna. Na co padło „to miałeś szczęście, bo było to zupełnie porąbane”. Oczywiście chodziło o wybór filmów a nie o sam przebieg imprezy. Pamiętam, że „są gusta i guściki, są biusta i biuściki”, ale faktem jest, że opinie, przynajmniej te przeczytane przeze mnie były mocno podzielone. Co znowu zaskoczeniem zbyt wielkim nie było, bo zdarza się to prawie za każdym razem. Wyniki ogłoszono i można się do nich przyczepić. Lub z zadowoleniem chwalić. Ja sięgnąłem / zaglądnąłem do tego napisała Anita Piotrowska, w Tygodniku Powszechnym zresztą. Przytoczę kilka cytatów, jak dla mnie trafiają w punkt. Wszystko wszędzie naraz.

„Niby można było taki wynik przewidzieć {na 11 nominacji przypadło im aż 7 statuetek} jednak zatriumfowało coś nie do końca oczywistego: amerykańskie kino niezależne, niskobudżetowe, dosyć ekstrawaganckie, w dodatku nakręcone głownie przez Azjatów i o Azjatach. Jednocześnie z myślą o wszystkich i zewsząd, choć ze względu na swoją specyfikę niekoniecznie dla każdego. Jeśli zwycięski film miałby być wyznacznikiem tego, gdzie dzisiaj jesteśmy (w życiu oraz w kinie) albo, dokąd zmierzamy, film Danielów wymyka się jednoznacznym odpowiedziom. Bo niektórzy zatracą się w niezobowiązującej zabawie, inni się po prostu nią umęczą, jeszcze inni będą rozkminiać ten filmowy bajgiel, z definicji pusty w środku, a jednocześnie przekładany absurdem i wszystkoizmem. Być może właśnie w owej pustce i dookolnym chaosie, ostatecznie zaś w prostym, rodzinnym przesłaniu, widzowie znajdują lekarstwo na dzisiejsze przebodźcowanie i niepewność”. 

Na Zachodzie bez zmian.

„Podczas gdy na Wschodzie zmian mamy aż nadto, w zachodnim kinie święci triumfy antywojenny przekaz Ericha Marii Remarque’a sprzed stu lat, w niektórych wątkach potraktowany nader swobodnie. Nie popada jednak ani w rozpaczliwy nihilizm, ani naiwny idealizm, kiedy w maksymalnym zbliżeniu ukazuje totalne widowisko destrukcji i dehumanizacji. Główny swój dramatyzm buduje na zderzeniu indywidualnego doświadczenia wojennego z masową inżynierią, okopowego koszmaru z gabinetowym „wersalem”, wielkiej ekranowej batalistyki i kameralnej polityki. Uniwersalizując lekcję wojny, film tym samym nieco ją upraszcza, co w przypadku Oscarów okazało się całkiem opłacalne.”
„Jakie zatem były tegoroczne Oscary? Przede wszystkim odrobinę mniej hollywoodzkie, biorąc pod uwagę to, z czyich stajni pochodziła znaczna część nagrodzonych filmów i osób. Niezależne studia typu A24, ale także – czy tego chcemy, czy nie – bogate platformy streamingowe, w dobie pocovidowego kryzysu nie boją się inwestować w bardziej oryginalne produkcje, jak „Wieloryb” czy laureat głównej statuetki, pozytywnie wpływając na różnorodność kinowej i/czy internetowej oferty.  Z drugiej strony giganci w rodzaju Netflixa mają dziś przebicie promocyjne na ogromną skalę, w związku, z czym dużo skromniej ustawione filmy, typu nasze „IO”, nie mają szans w takim starciu. A jednak po chudych i dusznych latach pandemicznych powiało świeżością. Zamiast największych blockbusterów czy wystawnych wydmuszek na kształt „Babilonu” Damiena Chazelle’a doceniono filmy na miarę bardziej ludzką; mniej prestiżowe, za to bez wątpienia naznaczone indywidualnością. Już ubiegłoroczna „CODA”, a wcześniej dużo lepszy „Nomadland” zapowiadały taką zmianę. W tym roku zwycięzca połączył żywioły, zdawałoby się, niemożliwe, bo i silny wydźwięk rodzinno-społeczny, i bezwstydnie rozrywkowy ton, i pewną formalną dezynwolturę, której często brakuje dopiętym na ostatni guzik produkcjom hollywoodzkim czy sterowanym algorytmami tytułom powstającym z myślą o platformach streamingowych. Zapewne ucierpiało na tym uśrednieniu kilka najbardziej autorskich tytułów. Chciałoby się wierzyć, że samo kino coś jednak zyskało.”    

Przytoczył ZAH

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.