• HynekBanner.jpg

Śledź w sieci

Ostatkizapusty (lud. mięsopust, śląs. kozelek, odpowiednik prawosławnej maslenicy) – słowo to oznacza ostatnie dni karnawału zaczynające się w tłusty czwartek, a kończące się zawsze we wtorek, zwany w Polsce „śledzikiem” (w Wielkopolsce jest to tzw. „podkoziołek”). Następny dzień – Środa Popielcowa – oznacza początek wielkiego postu i oczekiwania na Wielkanoc. Obydwa święta są świętami ruchomymi. W ostatki urządza się ostatnie huczne zabawy, bale przed nadchodzącym okresem wstrzemięźliwości.„ _Wikipedia

Czyli co piszą w internecie o ostatkach. Tradycja jedzenia śledzia przed Środą Popielcową. Śledziówka 2024. „W tym roku ostatki wypadają 13 lutego. Zgodnie z tradycją w ten dzień zajadamy się pysznym śledziem i żegnamy karnawał. 

Ostatki, zwane również zapustami lub śledziówką, to nic innego jak koniec karnawału,. Dziś nie świętujemy ich już tak hucznie, jak przed wiekami. Kiedyś zabawy trwały od tłustego czwartku do wtorku przed środą popielcową, szczególnie na dworach szlacheckich. Od jedzenia stoły się uginały, a zabawie towarzyszyła taka przyśpiewka:  „Na zapusty nie chcą państwo kapusty; wolą sarny, jelenie i żubrowe pieczenie”.

W Polsce nazwa „karnawał” nawiązywała do „nawału kar”, które przyniesie nadchodzący post. A przed postem trzeba było się wyszaleć. I to hucznie!

To, jak hucznie obchodzono w Polsce ten szczególny okres, świadczy opinia, jaką w XVI wieku przedstawił sułtanowi Sulejmanowi II Wspaniałemu, po zimowym pobycie w naszym kraju, jego poseł:  „W pewnej porze roku chrześcijanie dostają wariacji i dopiero jakiś proch sypany im w kościele na głowy leczy takową”. Leczył dosłownie. Od Środy Popielcowej do Wielkanocy był czas na umartwianie, a na stołach królował postny żur, ziemniaki i znienawidzony śledź.

Wszystkie zabawy zapustne kończyły się o północy już w Środę Popielcową. Do karczmy lub izby, w której trwała zabawa, wbiegał chłopiec z rybim szkieletem albo śledziem wyciętym z papieru. Obwieszczał w ten sposób, że rozpoczyna się Wielki Post, a obfite jedzenie zastąpią śledzie, żur i ziemniaki. „Po Wielkim Poście, nasi przodkowie, śledzi mieli tak dość, że w niektórych rejonach urządzano pogrzeb śledzia i żuru. Wynoszeniu z domu śledzia i żuru towarzyszyły żartobliwe przyśpiewki i okrzyki. Śledzia, niekiedy wyciętego z drewna lub tektury, wiązano na grubym powrozie i wieszano na wierzbie nad drogą. Natomiast garnek z żurem zakopywano w ziemi lub wylewano".

Dla amatorów_ ”Słyszysz szum morskich fal rozbijających się o falochron? Widzisz na horyzoncie rybacki kuter, nad którym krążą skrzeczące mewy? Czujesz pod stopami rozgrzany piach, kapsle i niedopałki? Słyszysz tę remizową muzę, płynącą z głośników? Czujesz zapach miesięcznej frytury i koncernowej imitacji piwa? Czujesz? Jeśli tak, to na pewno jesteś nad naszym pięknym morzem, w krainie tysiąca parawanów. Gratulujemy odwagi i determinacji! Od razu widać, że lubisz ekstremalne wyzwania. I takie Ci rzucamy!

Niektóre narody spożywają śledzie w formie kiszonej. Oznacza to, że śledź podobnie jak inne produkty poddaje się procesom pozwalającym na wyprodukowanie alkoholu. W 2022 roku podczas Warsaw Spirit Competition jeden z wizytujących rzucił propozycję, by zrobić produkt na cykliczne „Noce Śledziożerców”. Po wielu próbach powstał alkohol zawierający w sobie najważniejsze walory smakowe i zapachowe śledzia. Dla miłośników wódki i śledzika kompozycja idealna. Oferowana jest w wersji 38% oraz 20% dla rynku japońskiego – opowiada Marek Różycki, twórca receptury. Produkt powstaje z tuszy śledziowych poddanych procesowi kiszenia, z tym zastrzeżeniem, że sposób prowadzenia procesu powoduje fermentację alkoholową a nie mlekową. Nastaw poddawany jest krótkiej destylacji bezpośredniej, w krótkiej ścieżce. W efekcie do produktu przechodzą nie tylko aromaty oparte o białka, ale i spora dawka tłuszczy rozpuszczonych w alkoholu. Dla urozmaicenia smaku produkt jest wygrzewany pod zwiększonym ciśnieniem w celu uzyskania nut wędzonych – dodaje twórca. Producentem jest On Spirit. 

Kiszony śledź, poddany fermentacji… A potem destylacja i co mamy? Zapach wędzonych rybek w oleju, szprotek. Smak jest oleisty, najpierw nieco słodki, potem bardzo rybny. Finisz to intensywny smak wędzonej ryby, nie słonej, ale tłustej. Czy to wódka pod śledzia, czy zamiast śledzia, jako tzw. śledź dyżurny w barze? Dla miłośników ekstremalnych doznań, a także dla Skandynawów, Japończyków, Eskimosów i tych nacji, które za pan brat żyją z wędzonymi rybami.”

Nie próbował jeszcze AZH

We use cookies
Ta strona korzysta z plików cookies. Używamy plików cookies wyłącznie do analizowania ruchu na naszej stronie. Nie zamieszczamy reklam, nie wymagamy logowania, nie zbieramy żadnych innych danych osobowych. Korzystając z naszej strony internetowej, zgadzasz się, że możemy umieszczać tego rodzaju pliki cookie na Twoim urządzeniu.